Salem
Miałem ostatnią szansę na poprawienie się w nauce nie tylko w szkole dla ludzi, ale i w tej dla czarownic i czarowników. Problem polegał na tym, że od dwóch lat prowadzę podwójne życie. Jako śmiertelnik i jako czarownik. Do tej pory szło mi nieźle, póki nie sądziłem, że ktoś się odezwie na moje wezwanie.Oczywiście, teorii jest wiele, ale żadna nie sprawdza się w praktyce. Skoro dwa lata temu, żaden towarzysz nie przyszedł do mnie, znakiem tego że jestem kretynem i bardzo nieumiejętnie sporządziłem zaklęcie przywołujące. Było wiele prób i nawet próbowałem szukać na własną rękę, ale niczego się nie dowiedziałem konkretnego, oprócz tego, że z rzucania zaklęć jestem słaby.I choć straciłem wiarę w to, że kiedykolwiek zobaczę swojego towarzysza, teraz odrodziła się ona na nowo.Wróciłem dziś, w niedziele, po ostatnich zajęciach w akademii i chciałem wziąć kąpiel. Wszedłem po schodach na poddasze gdzie znajdował się mój dość ciasny pokój. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to otwarte okno. Było całkiem otwarte, chłodne powietrze wlewało się do mojego pokoju i zalewało pomieszczenie po same brzegi, tak jak tsunami plażę i pobliskie domy. Nie byłem tym zaskoczony, sądziłem, że Nate się ze mnie wyśmiewa po raz kolejny, ale najwyraźniej chyba mu nie poszło tak jak powinno.Zamknąłem więc okno i odwróciłem się. Zamarłem w miejscu od razu wzdrygając się. Na ciemno brązowej komodzie siedział kot. Czarny jak smoła, a jego oczy były przesiąknięte neonowo zielonym kolorem, które świeciły w pół mroku, jaki panował w moim pokoju. To było dziwne. Najpierw otwarte okno, a teraz kot? Co jest grane?— Dachowiec? Zabłądziłeś? — mruknąłem zbliżając się powoli do niego, ale te momentalnie podniósł się i zeskoczył na podłogę zaczynając ocierać się o moją nogawkę od spodni wyjściowych. Grunt, że ma czarną sierść, to nie będzie tak widać na czarnych spodniach.
— Jutro Cię zaniosę do schroniska. A nuż ktoś Cię przygarnie, bo ja kota nie chcę w domu. Nate ma uczulenie, podobno. — powiedziałem i rozpiąłem białą koszulę, a potem przewiesiłem przez oparcie krzesła od biurka. Potem rozpiąłem spodnie i zsunąłem je aż do kostek, po czym znalazły się na oparciu, zaraz na koszuli. Bieliznę i skarpetki zdąłem dopiero w łazience, po drodze zgarniając parę czystych bokserek i koszulkę do spania.
Rozebrałem się do naga i spojrzałem w lustro. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to lekkie, szare cienie pod oczami. To fakt, ostatnio się zamęczam. Prowadzenie podwójnego życia nie jest w wcale takie łatwe, zwłaszcza gdy na głowie masz jeszcze sprawy z towarzyszem, który nigdy się nie pojawił, a minęły już dwa lata, odkąd niby rzuciłem zaklęcie. Do tej pory myślę, że to był fatalny pomysł, by w ogóle starać się o towarzysza, ale jednak byłem zazdrosny, gdy Nate swojego przywołał. Sowa, idealna do wysyłania listów i co prawda w jakimś stopniu miała mu pomagać w codziennym życiu, ale póki co, to widzę że Nate nie za bardzo się nią interesuje. Oczywiście liczył na psa, ale właśnie kota, a nie na jakąś sowę.Wszedłem pod prysznic i włączyłem ciepłą wodę, a w zasadzie czekałem aż zleci zimna, by poczuć w końcu rozgrzewające ciepło, które powodowały, że moje mięśnie się rozluźniały i nie były takie napięte po całym dniu siedzenia w akademii. Prysznic, to było jedyne miejsce kiedy mogłem się wyciszyć i pobyć sam na sam. Zrozumieć, co się wydarzyło w dzisiejszym dniu i jak powinienem postąpić z tym głupim kotem. W końcu jakoś wlazł mi do pokoju, ale jak otworzyłby sobie okno? W dodatku musiałby się wspiąć na drugie piętro, a akurat da się dojść tutaj jedyną drogą która wiedzie przez rosnący, dziki bluszcz wrastający w budynek mojego domu.Nie wiedziałem która była godzina jak wychodziłem spod prysznica, ale było już na pewno mega późno. Wyszedłem spod prysznica i owinąłem się ręcznikiem w pasie. Wytarłem włosy, by kropelki wody nie spadały na kołnierz mojej czystej bluzki. Ubrałem bokserki i wszedłem do pokoju zostawiając uchylone drzwi od łazienki.Spojrzałem na miejsce, w którym siedział kot, a zamiast tego...
— Jutro Cię zaniosę do schroniska. A nuż ktoś Cię przygarnie, bo ja kota nie chcę w domu. Nate ma uczulenie, podobno. — powiedziałem i rozpiąłem białą koszulę, a potem przewiesiłem przez oparcie krzesła od biurka. Potem rozpiąłem spodnie i zsunąłem je aż do kostek, po czym znalazły się na oparciu, zaraz na koszuli. Bieliznę i skarpetki zdąłem dopiero w łazience, po drodze zgarniając parę czystych bokserek i koszulkę do spania.
Rozebrałem się do naga i spojrzałem w lustro. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to lekkie, szare cienie pod oczami. To fakt, ostatnio się zamęczam. Prowadzenie podwójnego życia nie jest w wcale takie łatwe, zwłaszcza gdy na głowie masz jeszcze sprawy z towarzyszem, który nigdy się nie pojawił, a minęły już dwa lata, odkąd niby rzuciłem zaklęcie. Do tej pory myślę, że to był fatalny pomysł, by w ogóle starać się o towarzysza, ale jednak byłem zazdrosny, gdy Nate swojego przywołał. Sowa, idealna do wysyłania listów i co prawda w jakimś stopniu miała mu pomagać w codziennym życiu, ale póki co, to widzę że Nate nie za bardzo się nią interesuje. Oczywiście liczył na psa, ale właśnie kota, a nie na jakąś sowę.Wszedłem pod prysznic i włączyłem ciepłą wodę, a w zasadzie czekałem aż zleci zimna, by poczuć w końcu rozgrzewające ciepło, które powodowały, że moje mięśnie się rozluźniały i nie były takie napięte po całym dniu siedzenia w akademii. Prysznic, to było jedyne miejsce kiedy mogłem się wyciszyć i pobyć sam na sam. Zrozumieć, co się wydarzyło w dzisiejszym dniu i jak powinienem postąpić z tym głupim kotem. W końcu jakoś wlazł mi do pokoju, ale jak otworzyłby sobie okno? W dodatku musiałby się wspiąć na drugie piętro, a akurat da się dojść tutaj jedyną drogą która wiedzie przez rosnący, dziki bluszcz wrastający w budynek mojego domu.Nie wiedziałem która była godzina jak wychodziłem spod prysznica, ale było już na pewno mega późno. Wyszedłem spod prysznica i owinąłem się ręcznikiem w pasie. Wytarłem włosy, by kropelki wody nie spadały na kołnierz mojej czystej bluzki. Ubrałem bokserki i wszedłem do pokoju zostawiając uchylone drzwi od łazienki.Spojrzałem na miejsce, w którym siedział kot, a zamiast tego...
Bạn đang đọc truyện trên: ZingTruyen.Xyz